Przyznajmy się drogie panie – większość z nas jest fatalnie zależna od opinii innych. To dlatego wstajemy o siódmej rano w niedzielę, mimo że pospałybyśmy jeszcze ze dwie godziny, ale przecież dzieci powinny być nakarmione, czym w ogóle nie przejmuje się chrapiący mąż. To dlatego przed wizytą teściowej tydzień szukamy najlepszych przepisów w internecie i stoimy w kuchni już dobę wcześniej, bo przecież obiad powinien wypaść wspaniale. To dlatego same nie jemy śniadań, nie starczyło na nie czasu, bo musiałyśmy uprasować mężowi koszule. To dlatego znów siedzimy bo godzinach, bo przecież powinnyśmy pokazać szefowi, że poważnie traktujemy naszą pracę....

„Powinnam.”,  „Muszę.”, „Wypada, abym” - zaklęcia czarnej magii samodestrukcji. O emocjonalnej niezależności kobiet rozmawiamy z Małgorzatą Krawczak, coach relacji, trenerką rozwoju, właścicielką NaturaSukcesu.pl

galeria-wellnessday.eu

Beata Mąkolska, Wellnessday.eu: Czy my, jako kobiety przejmujemy się bardziej opinią innych niż mężczyźni?

Małgorzata Krawczak, coach relacji, trener rozwoju: Można tak powiedzieć. Wyrastamy już w stereotypie, który narzuca nam pewne zachowania: pomóż mamusi, pomóż babci, zobacz co robi braciszek. W ten sposób jesteśmy wychowywane w poczuciu bycia potrzebną innym, co z kolei przeradza się w uzależnienie się od opinii innych. Dlatego jesteśmy ciekawe zdania innych, a jeżeli opinia jest niezbyt pochlebna, to czujemy się gorzej, bo nie stanęłyśmy na wysokości zadania. Popadamy w emocjonalną zależność, porównujemy się do tych osób, które mają pochlebne opinie i dopada nas frustracja, poczucie winy. Już zresztą jako dzieci słyszymy porównania – zobacz, twoja kuzynka lepiej się uczy itd. To także powoduje w dziecku uzależnienie się od opinii innych. U chłopców jest to troszkę mniej zauważalne.

Zobacz także: Bądź adwokatem swojego dziecka (DTC)

BM: Jednak chłopcy,  a potem mężczyźni często uzależniają się od matki. Rozmawiałyśmy zresztą o syndromie Piotrusia Pana (Syndrom Piotrusia Pana: gdy mężczyzna nie chce dorastać...)

Małgorzata Krawczak: Tak, czasem u chłopców występuje emocjonalna zależność od matki, ponieważ matka dołożyła „wszelkich starań” od pierwszego dnia życia. Są to przeważnie te kobiety, które nie są szczęśliwe w życiu, czują się pominięte przez los, uważają, że dostają mniej, niż na to zasługują. Ich życiowy niedosyt buduje się na bardzo małym poczuciu własnej wartości, dlatego też szukają drogi, aby czuć się ważne i niezastąpione, bez których świat sobie nie poradzi. Ten świat zamykają często w słowach dziecko, rodzina i dlatego na każdym możliwym gruncie próbują manifestować „swoją wielkość”. A najłatwiej „zagospodarować” a następnie kształtować osobowość dziecka. , to toksyczna zależność emocjonalna, bo mężczyzna tak uzależniony nie jest w stanie założyć własnej, szczęśliwej rodziny i w pełni się jej oddać. A jeżeli mu się to uda, to w jego rodzinie zawsze pierwszeństwo będzie miała jego matka, a nie żona. Taka sytuacja, moim zdaniem, zawsze skazana jest na porażkę i nie przechodzi przez taką próbę zwycięsko.

BM: Dlaczego nam kobietom zależy na uszczęśliwianiu innych?

Małgorzata Krawczak: Wynika to z odwiecznego obarczania kobiety odpowiedzialnością. Jeżeli kobieta ma stworzyć ognisko domowe, a nie ma silnego poczucia własnej wartości, choćby dlatego, że ciągle była (czy jest) porównywana, albo nie była chwalona (brak pochwały dla dziecka oznacza, że coś zostało przez nie źle zrobione) to będzie jej trudno, gdyż nie umie oddzielić własnych emocji od emocji innych. Ona cały czas będzie na uległym stanowisku, będzie robiła wszystko dla wszystkich, ale jej potrzeb czy pragnień nie będzie spełniał nikt. To powoduje frustrację. Z czasem i mężczyzna przestanie być zainteresowany taką kobietą, zrzuci wszystko na jej barki, dzieci wezmą z niego przykład, bo przykład zawsze bierze się z osoby silniejszej. To rodzi kolejne niebezpieczeństwo – niedostępny mąż często sprawia, że kobieta uzależnia od siebie dziecko, najczęściej to najmłodsze, które nie rozumie sytuacji i w ten sposób unieszczęśliwia kolejną osobę. Jest to trochę inne uzależnienie, o którym mówiłam wcześniej, bo oparte na poczuciu litości. „Nikt mnie nie kocha, nie rozumie, tylko ty jesteś jedyną osobą, która mnie kocha.” Takie dziecko, już na starcie otrzymuje brzemię kochania mamy, wpada w sidła matczynej manipulacji i dorasta jako pokaleczona osobowość, rozdarta pomiędzy swoimi marzeniami, a poczuciem winy, że znowu zawiodła mamusię… Straszne, niestety częste i prawdziwe. Kobiety o niskim poczuciu własnej wartości ładują się w związki, które są kolebką ludzkich nieszczęść i niepowodzeń. Paradoks polega na tym, że one chcą tak naprawdę tylko uznania i miłości, ale nie umieją o to zawalczyć, więc walczą o ideę, myśląc, że działają w sposób bardzo odpowiedzialny. Nie rozumieją słowa odpowiedzialność albo znają inną definicję…
A odpowiedzialność buduje się na silnej osobowości, takiej, która umie się przyznać: nie mam siły, jestem zmęczona, chce mi się płakać – silna potrafi o swoich odczuciach powiedzieć innym, przez co daje pole do popisu osobom trzecim. Budowanie silnej osobowości nie jest ograniczone wiekowo. Zawsze jest dobry moment, by chcieć to zmienić. To, co warunkuje powodzenie, to chęć zmiany i zaangażowanie w nie. Trudniej i dłużej wychodzi się z przyzwyczajeń po 20 latach niż po 5. Ale z kolei jaka to potem satysfakcja! Dla mnie widok tych promieniujących nowym życiem osób jest po prostu bezcenny!


BM: Czy zawsze warto mówić o swoich emocjach?

Małgorzata Krawczak: Moim zdaniem tak. Jeżeli chowam swoje emocje, to nie jestem wiarygodna – ciało zawsze powie nam to, co w duszy gra, bądź nie gra. Nasze ciało jest spięte, zachowuje się inaczej. [zobacz artykuł: Ciało odzwierciedla emocje LINK- przyp.red] I rozmówca będzie wyczuwał brak autentyczności – niektóre osoby machną na to ręką, a inne będą sobie dopowiadały różne rzeczy, co potem prowadzi do niedomówień. Fala niedomówień rodzi konflikty, szkodzi relacjom. Mówiąc o swoich emocjach, zachowujemy się w sposób asertywny, mówimy o tym, co mi nam nie pasuje, dzięki temu rozmówca może dowiedzieć się prawdy. Jeżeli jestem wkurzona i nie silę się na miłe gesty, to druga osoba wie, że powinna odpuscić dla dobra wszystkich.  Nie warto robić dobrej miny do złej gry. Mówienie o emocjach to jest podstawa jakiejkolwiek relacji – małżeńskiej, z dzieckiem, a także na poziomie zawodowym.

BM: Dla niektórych mówienie o własnych emocjach może być bardzo trudne.

Małgorzata Krawczak: Mówienie o emocjach jest nawet bardzo trudne, bo jest osobiste, intymne wręcz. Wiele osób myśli, że jeżeli powiedzą o swoich emocjach, odsłonią swoją słabość – więc wolą nałożyć maskę. Udają, że panują nad sytuacją. To „panowanie” kiedyś się kończy i zwykle w najmniej odpowiednim momencie. Wtedy dopiero pojawia się niekomfortowa sytuacja, gdy np. następuje wybuch emocji nieadekwatny do danej sytuacji.

(zobacz artykuł; Ja i moja maska jaką zakładam na co dzień)

 


BM: Czy jest jakiś sposób aby się przełamać i mówić o swoich uczuciach? Co jest nam do tego potrzebne?

Małgorzata Krawczak: Przede wszystkim trzeba pomyśleć o swoim poczuciu własnej wartości. Jak ja się czuję jako kobieta, jako córka, jako żona itd. Jeżeli jako córka czuję się źle – to nie będę silną kobietą, bo część mojej osobowości ucieka, znowu będę zakładać w jakimś momencie maskę. A przecież gdzieś trzeba odreagować ten dysonans między tym kim jestem, a maską jaką zakładam. I wracamy tutaj do tego o czym mówiłam na początku – o poczuciu frustracji.

BM: Z tłumionych emocji mamy potem wiele chorób, obniżoną odporność, depresję...

Małgorzata Krawczak: I przemysł farmaceutyczny na tym zarabia. Zatem pierwszy krok – przyjrzenie się swojej własnej wartości – jak ja się czuję jako kobieta, matka, żona. Jeżeli jako córka, jestem w pozytywnej relacji ze swoją matką, to zupełnie inaczej wygląda relacja z moimi dziećmi. Wszystko jest ze sobą związane, dlatego jeżeli w jakimś obszarze jest niejasna sytuacja to oddziałuje ona na wszystkie relacje, także zawodowe.


BM: Zatem lepiej być sobą, niż próbować dopasowywać się do oczekiwań innych. Zresztą na łamach Wellnessday.eu wielokrotnie to podkreślamy. Ostatnio nawet w ramach akcji KOBIETA SUKCESU Joanna Parzydło-Malinowska, od lat związana z branżą HR mówiła: „zaspokajanie cudzych potrzeb i realizowanie marzeń ze względu na oczekiwania innych, ważnych dla nas ludzi, może być bardzo przyjemne, bo otrzymujemy gratyfikacje za postępowanie według ich oczekiwań, jesteśmy przez nich nagradzani, pochwalają i akceptują nas i to co robimy. Możemy jednak zagubić w tym siebie samych.” (Droga do sukcesu zaczyna się od naszych wartości... - wywiad z Joanną Malinowską-Parzydło. Kobieta Sukcesu II edycja.)

Małgorzata Krawczak: Dopasowując się do oczekiwań kogoś innego stajemy się zależni od tej osoby. I właśnie tak – nigdy nie będziemy sobą do końca, będziemy się wpasowywać w czyjeś ramy. Bycie sobą jest trudniejsze bo ktoś się może na nas obrazić, może się czuć słaby, bo nie spełniamy jego oczekiwań – więc wchodzimy na jego poczucie własnej wartości. Zawsze warto być sobą, natomiast często jest to okupione (przynajmniej na początku) ofiarami – pewne znajomości się kończą. Trzeba wzmocnić siebie, czy przez książki, czy przez lekturę, czy przez spotkania coachingowe, i przychodzi ten czas kiedy inni zaczynają nas szanować. Osoby, które nie boją się być sobą wzbudzają podziw. Weźmy choćby Adele – tą piosenkarkę – ona jest sobą, nosi ubrania przynajmniej o dwa rozmiary za duże jak na gwiazdę, powinna schudnąć wg znawców tematu, ale ona ma to w nosie, jest sobą. Jest zjawiskowa, nie naśladuje innych, jest sobą. Warto naśladować jej postawę, ćwiczyć w sobie siłę charakteru, siłę osobowości.

BM: To może na koniec powiedzmy co to jest niezależność emocjonalna kobiet?

Małgorzata Krawczak: W moim mniemaniu niezależność emocjonalna kobiet to jest to, że ja decyduję i mam odwagę powiedzieć, że teraz nie robię tego i tego, bo nie mam siły, ochoty, bo mi się nie chce. Jestem emocjonalnie zależna tylko od siebie, od swojego nastroju i samopoczucia. Gdy ktoś mówi – powinnaś – mam odwagę powiedzieć „może i powinnam, ale nie mam ochoty”. Decydowanie o samej sobie, asertywność w kwestii emocjonalnej jest tym, czego nie tylko nas nie uczą – ale wręcz zabijają już w małych dziewczynkach.  Niezależność emocjonalna nie wpędza kobiet w poczucie winy, a zależność – tak. Kobiety niezależne emocjonalnie są bardzo atrakcyjne – nie da się nad nimi zapanować bo są sobą, zawsze i wszędzie . U kobiet emocjonalnie niezależnych nie ma zmuszania się do czegokolwiek, a zależne – w większości przypadków się  zmuszają do wszystkiego. Chciałabym tu jeszcze uściślić jedną kwestię, aby nie doszło do żadnych nadinterpretacji. Kobieta niezależna emocjonalnie to asertywna, pozytywnie i realistycznie nastawiona do życia osoba, chętna do pomocy i wspierania innych, która wie, że umiejętność dbania o siebie, daje jej siłę do życie. To nie jest rozpieszczona, pełna pretensji i braku szacunku dla innych damulka z waporami.

O ekspercie

malgorzata-krawczak

Małgorzata Krawczak - certyfikowany coach, trener rozwoju emocjonalnego, mówca motywacyjny. Prowadzi warsztaty z zakresu procesu komunikacji z klientem.

Więcej >>

 

 

 

Strona, na której aktualnie się znajdujesz używa plików cookies w celu poprawnego funkcjonowania. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień cookies w przeglądarce. Wiecej informacji na temat plikow cookies oraz jak je usunac zobacz strone o plikach cookie.

  Akceptuje pliki cookie na tej stronie.
wellnessday.eu