- Szczegóły
- Opublikowano: 28 marzec 2013 28 marzec 2013
Dzieci ganiają się po mieszkaniu, a ty fukasz na nie, by siedziały spokojnie? To błąd! Dzieci potrzebują ruchu – a konkretnie siedmiu minut bardzo energicznych ćwiczeń fizycznych dziennie, aby zachować zdrowie, uniknąć nadwagi, otyłości i konsekwencji zdrowotnych tych schorzeń. Ku zaskoczeniu naukowców, większość dzieci nie jest aktywna nawet tyle..
Badacze z University of Alberta w Kanadzie przeanalizowali ponad 600 dzieci w wieku od 9 do 17 lat. Młodzież była monitorowana pod względem aktywności fizycznej przez siedem dni. Sprawdzano także wagę, ciśnienie krwi, obwód w talii. Okazało się, że 70% dzieci większość czasu spędzały biernie, jedynie 23% poświęcało czas lekkiej aktywności, a około 7% dzieci umiarkowanej aktywności i energicznej.
Co zupełnie zrozumiałe – im więcej energicznej aktywności uprawiało dziecko, tym mniejsze zachodziło ryzyko otyłości czy nadwagi.
Naukowcy nie znaleźli za to powiązaniań pomiędzy aktywnością lekką i umiarkowaną, a spodziewanymi korzyściami dla zdrowia, za to zauważyli, że te dzieci, które spędzały więcej niż siedem minut na energicznych ćwiczeniach fizycznych dziennie, znacząco poprawiały swój stan zdrowia. Okazuje się zatem, że w przypadku dzieci i młodzieży energiczny spacer to za mało! Bieg po parku – to już lepiej... „Dzieci muszą mieć zapewnioną wysoce zintensyfikowaną aktywność fizyczną, oprócz umiarkowanych czy łagodnych ćwiczeń. Istnieje silny związek pomiędzy otyłością, sprawnością a aktywnością – sprawność i aktywność redukuje otyłość i przekłada się na korzyści zdrowotne.”, twierdził Professor Richard Lewanczuk, główny autor badania.
Poprzednie badania wykazały, że dzieci są bardziej aktywne w szkole, niż w domu – zapewne dzięki przerwom między lekcjami, podczas których mogą odrobinę dać upust energii. Niestety po przyjściu do domu najczęściej sami włączamy telewizor i tym tropem również podążają nasze dzieci. A może czas wyjść na dwór i pobawić się.... w berka?
Wyniki opublikowano w magazynie Archives of Pediatrics & Adolescent Medicine.
źródło: Dailymail.co.uk
POLECAMY
O pożytkach płynących z niekonsekwencji (DTC)
Poglądy żywcem wzięte z teorii warunkowania i odruchów królują po dziś dzień w popularnej psychologii, choć już od dawna nie są w tej formie aktualne. Łatwo wpędzać w rodzicielskie poczucie winy mówiąc im po prostu: widać nie byliście konsekwentni. Założę się, o co chcecie, że każdego rodzica da się tym chwytem pokonać.
Dziecko też czuje: nie mów, że nic się nie stało, gdy jednak się STAŁO... (DTC)
Czemu tak powszechne jest zaprzeczanie dziecięcym emocjom? Czemu opiekunowie za wszelką cenę chcą wyciszyć płacz dziecka, próbując odwracać jego uwagę od faktu zranienia lub o zgrozo, dyskredytując łzy stwierdzeniem w stylu „chłopaki nie płaczą”, „nie bądź beksą” itp.? Prawdopodobnie dlatego, że sami byli tak wychowywani i inaczej nie potrafią reagować. To po pierwsze, a po drugie, równie prawdopodobne dlatego, że płacz dziecka, szczególnie w miejscu publicznym, jest niewygodny, ściąga ludzkie spojrzenia, a czasem nawet komentarze.
Bunt dwulatka. Prawda czy fałsz? (DTC)
Bunt dwulatka, bunt trzylatka, bunt czterolatka, bunt nastolatka… Nasze babcie miały na ten temat jedno zasadne zdanie – małe dziecko – mały kłopot, duże dziecko – duży kłopot. I tak naprawdę trzeba oddać babciom rację. Jednak nie o racje tu chodzi, ale o porozumienie. Porozumienie i zrozumienie – dziecka, rodzica i relacji dziecko-rodzic. Jak to osiągniemy, żaden bunt, nieważne ilu latka on dotyczy, nie będzie nam straszny.