- Szczegóły
- Opublikowano: 15 marzec 2012 15 marzec 2012
Relacje z naszymi rodzicami przekładają się później na relacje z innymi ludźmi, przede wszystkim z partnerem, gdy już tworzymu własny dom. Każda matka chce być tą idealną, ale... w przypadku miłości pretensjonalnej jest matką na własnych zasadach. Tak zakończyliśmy pierwszą część rozmowy z Małgorzatą Krawczak, ekspertką Wellnessday.eu, coach i trenerką. (Zobacz: Między miłością a pretensją, czyli ja kocham, ja oczekuję, cz.1)
Ciąg dalszy rozmowy o miłości pretensjonalnej możecie przeczytać poniżej.
BM: To prawda, że nader często uważa się, że dziecko jest własnością rodziców. Ileż to razy słyszałam przypadki, gdy rodzice mówią: to nasz dom i dzieciaki nie będą nami rządzić!
Małgorzata Krawczak: A przecież to Korczak powiedział, że dzieci nie są głupie, one mają tylko mniej doświadczenia. Oczekujemy, że dzieci będą się zachowywały jak roboty, że powiesz im, że mają zrobić to i to, i będą to robić. Matka zrobi obiad na godzinę 15 i wszyscy mają być wtedy w domu, na dodatek głodni. I koniec. A przecież lepiej obserwować dziecko, być elastycznym, bo może akurat to dziecko nie jest takie głodne.
BM: Zwłaszcza w przypadku małych dzieci. Ma to potem ogromne znaczenia dla budowania pewności siebie i akceptacji własnego ciała, o czym pisała na łamach Wellnessday.eu Beata Markowska, w ramach akcji MOJE CIAŁO TO JA (Zobacz artykuł: Jaki wpływ mają rodzice na kształtowanie świadomości i akceptacji swojego ciała?)
Małgorzata Krawczak: To kwestia kontroli. Kontrolę masz wtedy, gdy ty wydajesz polecenia, jeśli narzucasz innym, co mają zrobić. Może się zdarzyć, że matka nie umie się bawić z dzieckiem, nie wie jak to robić, więc przerzuca swoją miłość na karmienie, kierując się tutaj pierwotnymi instynktami – silny, znaczy się najedzony, więc przetrwa. A przecież dziecko potrzebuje nie tylko kalorii. Dziecko może być tak „zaaferowane”, że dosłownie czerpie energię z obserwowania świata.
BM: Tym bardziej, że każdy psycholog, dietetyk, lekarz mówi, że nie było jeszcze w historii takiego przypadku aby zdrowie dziecko mając dostęp do pokarmu dobrowolnie zagłodziło się na śmierć.
Małgorzata Krawczak: I to jest prawda.
BM: Odeszłyśmy nieco od tematu, ale w zasadzie nie tak daleko. I w przypadku matki narzucającej dziecku i w przypadku kobiety narzucającej partnerowi swoją wolę, chodzi przecież o władzę, o posiadanie kontroli.
Małgorzata Krawczak: Ludzie myślą, że jak ktoś podejmuje decyzję to rządzi – rządzenie to władza, kontrolę nad innymi. Taka osoba czuje się ważna. Dyrygowanie innymi często wiąże się ze strachem, że inni odkryją we mnie słabe strony. Osoby, które kontrolują otoczenia, nie mają w sobie tolerancji. A tolerancja jest termostatem związku. Im mniejsza tolerancja tym większy chłód w związku.
BM: Jak nauczyć się tolerancji i jak budować w sobie tolerancję, dla zachowań, przyzwyczajeń, nawyków innych?
Małgorzata Krawczak: Tolerancja jest w nas samych, jest zamknięta głęboko w nas i ma szansę rozkwitnąć wtedy, kiedy dana osoba kocha i akceptuje samą siebie. Ma świadomość swoich wad, ale nie usprawiedliwia siebie. Usprawiedliwiają się osoby słabe, natomiast tolerancja to cecha osób silnych. Żeby tolerować innych ludzi, trzeba być tolerancyjnym wobec siebie – uświadomić sobie co mogę w sobie zmienić, z czym mogę żyć, jak mogę żyć lepiej. Inaczej tolerancja jest frazesem.
BM: Nie wydaje ci się, że tolerancję łatwo pomylić z obojętnością, z brakiem zaangażowania? Żona, która mówi, pojadę na wakacje tam gdzie ty będziesz chciał pojechać, to żona bardzo tolerancyjna czy mało zaangażowana w związek?
Małgorzata Krawczak: Łatwo pomylić tolerancję z brakiem zaangażowania, zgadza się. Bo jeżeli partner mówi „rób jak chcesz”, to my myślimy, że jest fajnie, a tak naprawdę, często jest to przerzucanie odpowiedzialności na drugą stronę. Potem na wakacjach może się okazać, że nie odpowiada jej hotel, że do plaży daleko, że jedzenie niesmaczne. A to on wybrał, więc to jego wina. I wybucha kłótnia.
BM: Wracając do kontroli – czy jest możliwe pozbycie się jej, pozbycie się chęci sprawowania kontroli? Albo raczej nawyku kontrolowania innych?
Małgorzata Krawczak: Nie ma potrzeby kontroli, gdy między partnerami jest zaufanie. Kontrola wiąże się z brakiem zaufania. Warto rozróżniać pojęcie kontroli od czujności, na przykład rodzic powinien być czujny, ale nie powinien kontrolować, zwłaszcza nastolatków. Tak samo w partnerstwie – czujemy, że coś jest nie tak, wzmacniamy czujność, ale nie oznacza to, że mamy przeszukiwać telefon drugiej osobie.
BM: Czy można przejść z miłości pretensjonalnej, do miłości prawdziwej?
Małgorzata Krawczak: Można, wszystko można, jeśli tylko się tego chce. Albert Schweizer powiedział: „Żaden promień słońca nie ginie, tylko zieleń, którą ogrzewa, potrzebuje czasu by wzrosnąć.” Doświadczenia miłości pretensjonalnej mogą nam pomóc podjąć pewne decyzje: dajemy sobie jeszcze jedną szansę; albo zachowujemy klasę i zmieniamy status ‘zakochana/y’ na ‘znajoma/y’ i szukamy dalej. W końcu znajduje ten, który szuka.
O ekspercie
Małgorzata Krawczak - certyfikowany coach, trener rozwoju emocjonalnego, mówca motywacyjny. Prowadzi warsztaty z zakresu procesu komunikacji z klientem.