Wbrew pozorom zrobienie octu jabłkowego we własnej kuchni jest banalnie proste. Nie wymaga także wiele czasu! Taki ocet jabłkowy jest znacznie tańszy i zdrowszy, niż kupiony (zwłaszcza, gdy kupujemy ocet ekologiczny z certyfikatami, i innymi super naklejkami, które mają nas przekonać, że kupujemy produkt najwyższej jakości).

Co potrzebujesz?
- jabłka – mogą być też resztki jabłek,np. Obrane skórki, ogryzki itd. Jabłka najlepsze są z własnej działki, działki babci czy dziadka, kiedy wiemy czym je pryskamy, albo że ich nie pryskamy. Jeżeli nie mamy działki, ani innej możliwości zdobycia jabłek ze znajomego źródła – jedziemy na rynek, albo idziemy do małego lokalnego spożywczaka i wybieramy POLSKIE jabłka. Radzimy unikać niemieckich, portugalskich itp. dyskontów czy marketów.
- woda (ciepła i przegotowana)
- trochę miodu (najlepiej prosto od pszczelarza! - o tym jaki miód wybierać i dlaczego:.... )

Przygotowanie

Zbieramy jabłka – jeżeli lubimy je jeść, to spokojnie przez kilka dni odkładamy ogryzki czy obrane skórki do pojemnika do lodówki. Gdy już uzbieramy potrzebną ilość – całość myjemy i wywalamy ogonki (pestki można zostawić). Wywalmy także te części jabłek, które wzbudzają naszą podejrzliwość – jeżeli gdzieś jabłko jest mocno stłuczone, dziwnie wygląda, ma jakąś plamę... - wywalamy dla spokoju i pewności, że ocet nam wyjdzie. Gdy już nasze resztki porządnie opłuczemy, wsadzamy je do naczynia – może być tradycyjna kamionka, z braku laku dobry będzie też duży słoik.
W ciepłej, przegotowanej wodzie rozpuszczamy trochę miodu – można dać łyżkę (lub mniej) na litr wody, której temperatura nie przekracza 38 stopni. Mieszamy, aby miód się rozpuścił i zalewamy tym wrzucone do kamionki resztki jabłek. Uwaga! Woda musi całkiem przykrywać jabłka! Można na początku docisnąć całość np. talerzykiem. Kamionkę przykrywamy (najlepsze są ściereczki lniane, albo zwykłe pieluchy tetrowe), żeby nie dostały się do środka jakieś owady.
Teraz wystarczy już tylko co jakiś czas (codziennie, albo co drugi dzień)  zamieszać całość i potem znowu przykryć.
I już! Ocet się robi!

W pierwszych dniach gdy będziemy całość odsłaniać do mieszania, zobaczymy jak woda pieni się (buzuje). Wszystko ok – tak ma być. Po jakimś czasie piany będzie coraz mniej, aż po 4-6 tygodniach uzyskamy gotowy ocet. To, że jest gotowy poznamy po tym, że będzie już pachnieć octem (ale ładnie, nie jak spirytusowy ze sklepu), a także będzie wyglądać codziennie tak samo gdy będziemy go mieszać – będzie mieć taki żółtozłocisty, mętny kolor, coś jak sok z jabłek robiony w domu, w sokowirówce. Gdy proces robienia octu dobiegnie końca, wlewamy go do słoików/butelek  i odstawiamy w ciemne miejsce. Wlewać najlepiej przez sitko/pieluchę, żeby odcedzić pozostały miąższ z jabłek. Gotowy ocet jednak nadal nie będzie klarowny, będzie mętny (i taki ma być), a gdy długo będzie stał (np. w szafce), na dnie pojawi się osad (tak ma być!).

Więcej pisania niż roboty w kuchni :)
Do dzieła kochani, zróbcie sobie ocet!

Strona, na której aktualnie się znajdujesz używa plików cookies w celu poprawnego funkcjonowania. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień cookies w przeglądarce. Wiecej informacji na temat plikow cookies oraz jak je usunac zobacz strone o plikach cookie.

  Akceptuje pliki cookie na tej stronie.
wellnessday.eu