Długa spódnica, energia, kobiecość.... Nie sposób być obojętnym wobec niezwykłej magii długich spódnic Magdaleny Samulik. Przepiękne materiały, kolory, krój, swoboda i uśmiech wyzwolonej z korporacyjnych spodni kobiety – jak każda przebudzona osoba, także i Magdalena Samulik ma swoją historię przemiany.

Magdalena zgodziła się na wywiad i opowiedziała nam swoją historię, my zaś publikujemy ją właśnie w Dzień Kobiet, aby zachęcić Was do refleksji, poszukiwań własnej kobiecości i łagodności, które na przestrzeni ostatnich lat „wyzwolenia” kobiet, gdzieś umknęły większości z nas.

Wellnessday.eu:  Opowiedz nam swoją historię – jak to się stało, że zakochałaś się  w długich spódnicach?

Magdalena Samulik: Ta moja miłość do długich spódnic to była raczej EWOLUCJA uczucia a nie REWOLUCJA.
Byłam korporacyjnym zwierzęciem przyzwyczajonym do mundurków i wymogów BUSSINES LOOK-u. Najczęściej spodnie w kant, czasami ołówkowa spódnica, koszula, żakiet, szpilki, krótkie włosy. Jedna z wielu takich samych śrubek w absurdalnym mechanizmie wyzysku człowieka przez człowieka. Brakowało mi możliwości wyrażenia siebie i jak tylko pożegnałam się z korporacją do mojej szafy wkroczyły zupełnie inne wzory i kolory. Zeszło się w to w czasie z innymi przemianami w moim życiu i wytężoną pracą nad sobą, swoimi blokującymi przekonaniami, sztywnymi wzorcami wyniesionymi z domu, które przeszkadzały mi w osiągnięciu harmonii w życiu.
W pewnym momencie szczególną uwagę poświęciłam swojej kobiecości – niezaopiekowanej, smutnej i zaniedbanej części, która stanowczo domagała się by się nią zająć. Wiele odpowiedzi na moje pytania znalazłam podczas terapii u psychotraumatolog, do wielu rzeczy dotarłam sama. Praktykowałam słowiańską gimnastykę kobiet i często do niej wracam. Jakież było moje zdumienie, kiedy dowiedziałam się, że ten rodzaj gimnastyki praktykuje się… w długiej spódnicy…
Na mojej drodze coraz częściej stawały kobiety w spódnicach mówiące o jej energetyce, działaniu i przekazie. Zdecydowałam, że chcę zobaczyć jak to działa.
Najpierw była jedna, potem dwie i kiedy poczułam jak cudownie komfortowe, wygodne i praktyczne są takie spódnice zmieniłam swoją szafę diametralnie. Pozbyłam się nawet piżam ze spodniami. Dotarłam w tych spódnicach wszędzie. W wysokich górach i kolumbijskiej dżungli, dla mnie sprawdzają się wszędzie i zawsze. Latem i zimą, w mieście i na wsi, na domówce, pikniku i na wyjściu do teatru czy na koncert do Filharmonii.

 

Wellnessday.eu: Dobrze, że mówisz o praktyczności chodzenia w długiej spódnicy, to jest to, czego kobiety się bardzo obawiają – że będzie im po prostu nie wygodnie.

Magdalena Samulik:  To argument, który często słyszę od kobiet w spodniach –  wygoda. Taaak… oczywiście, w spodniach dużo wygodniej wykonuje się męskie prace. Noszenie ciężarów, ciężkich toreb pełnych zakupów, ciężkich walizek, przemieszczanie się, niemal w biegu. To są atrybuty męskiej energii. Długa spódnica czy suknia faktycznie nas spowalnia, poruszam się w niej spokojniej i właśnie to jest dobre dla kobiety. Każda kobieta, która zawodowo pracuje, a po powrocie do domu ma kolejny etat marzy o tym, żeby spowolnić i być spokojniejszą. Dajmy sobie na to szansę, w spodniach to trudno wykonalne.

 

Wellnessday.eu: To może podkreślmy mocniej: co ma spódnica, czego nie mają spodnie?

Magdalena Samulik: Ma Urok – długie spódnice są ultrakobiece, pasują na każdą sylwetkę i podkreślają to, czym różnimy się od mężczyzn.

Ma Tajemnicę – a to właśnie Tajemnica jest dla mnie emanacją kobiecości. Więcej chowają, skrywają przed wzrokiem, chronią. Tworzą swojego rodzaju krąg ochronny.

Ma absolutną Wygodę i praktyczność. Można w niej usiąść w każdej pozycji i przy każdym ułożeniu nóg – i tak wygląda się rewelacyjnie. Kiedyś wydawało mi się, że to strasznie niewygodne musi być w takich długich i szerokich na dole kieckach chodzić. I że się majta ten materiał między nogami i przeszkadza. Jest zupełnie inaczej. Długa spódnica otula delikatnie biodra i dzięki temu, że na dole jest szersza daje fantastyczne możliwości ruchu bez ograniczeń. Bez wrzynania się spodni w pas, pośladki, ucisku w brzuchu czy ciągłego ocierania w miejscu sztywnych, twardych szwów np. w dżinsach. Ja mam bardzo wrażliwą skórę i prawdziwą ulgę i komfort jakiego nie znałam wcześniej odczułam dopiero kiedy zmieniłam spodnie na spódnice.

I na koniec to, co w długich spódnicach dla kobiet szczególnie ważne - zgodnie ze starosłowiańskimi przekazami - okazuje się, że sekret powabności kobiety kryje się w umiejętności gromadzenia życiowej i seksualnej energii i nasycania nią otaczającego ją świata. Zdecydowaną większość tej energii kobieta pobiera od Matki Ziemi i poprzez noszenie długich spódnic czy sukienek zwiększa swoją kobiecą moc. Taka kobieta jest spokojniejsza, lepiej znosi stresy, mniej rzeczy może zachwiać jej energetyczną równowagą. Czuje się silniejsza. Poły długiej spódnicy w kształcie kopuły czy dzwonu kręcą się podczas chodzenie wspomagając przekazywanie energii ziemi i jej gromadzenie w czakrze podstawy a dokładnie w macicy. Ta energia ziemi wspiera również mężczyzn a może być im przekazana tylko przez kobiety. Kobieca energia ziemi przekazana mężczyźnie czyni go zrównoważonym, stabilnym i spokojnym i przekierowuje jego energię na działanie na rzecz kobiety, ich związku i rodziny.
 A co ma przekazać kobieta, jeśli chodząc w spodniach niczego nie zgromadziła dla siebie, nie wspominając o przekazaniu czegokolwiek dalej?

 

Wellnessday.eu: Niestety energetyczny aspekt ubrań, to temat wciąż mało znany powszechnie. Najczęściej dopiero gdy ktoś wkracza na ścieżkę duchowości, gdy zaczyna dostrzegać, że jesteśmy nie tylko istotami fizycznymi, a także duchowymi i energetycznymi, wtedy łowi informacje niczym głodny wędkarz. Wiele utraciłyśmy – jako kobiety – przerzucając się na spodnie.

Magdalena Samulik: Jeśli spojrzeć w przeszłość i zwrócić uwagę na zapisy mówiące o ubiorze kobiet – zobaczymy je wszystkie w długich spódnicach i sukienkach. Słowianki w sarafanach, Greczynki i Rzymianki w exteriodum, Egipcjanki w długich sukniach przy ciele, Hinduski w Sari, Japonki w kimono. Wydaje się, że w tamtych czasach ludzie jakoś silniej odczuwali swoją więź z wewnętrzną naturą i doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że różnią się od siebie nawzajem nie tylko fizyczną formą ciała, ale również energetycznie. Kobieta jest tak zbudowana, że czerpie energię z dołu, z Ziemi i w tym właśnie pomaga jej długa spódnica. Mężczyzna zaś czerpie energię z góry – żywiąc i umacniając swój potencjał energiami powietrza, dlatego spodnie są dla niego lepszym rozwiązaniem.

Ja rozumiem, że kobiety zakładając spodnie zdecydowały, że chcą mieć wybór. Jakie życie i w jaki sposób chcą prowadzić. Warto wiedzieć, że na poziomie subtelnym spodnie jako ubiór kobiecy zakłócają wymianę energii między kobietą i mężczyzną. Kobiety wzmacniają swoją energię męską i współpracują z mężczyzną jak mężczyzna. Na fizycznym planie manifestuje się to w formie chorób, kłótni, awantur, ciągłej rywalizacji.
Czytałam gdzieś w internecie o naukowcach z uniwersytetu, którzy badali mózg i zachowanie mężczyzn. Okazało się, że męski mózg, który widzi osobę w spodniach od razu, automatycznie kwalifikuję ją jak mężczyznę i włącza mu się podświadomie funkcja „rywalizacja o teren i prawo do pożywienia”, że to jest od niego niezależne. I teraz wyobraźmy sobie, że wraca do domu i tam kobieta, którą kocha i którą ma bronić, chronić i żywić wita go w spodniach. No FATAL ERROR. Jak on ma kochać, bronić i żywić obcego osobnika na swoim terytorium? Będzie go zwalczał.
Nasz pierwotny mózg nie wie że mamy rozwiniętą cywilizację, wodę w kranach, prąd, gaz i inne akcesoria ułatwiające życie. On działa na głęboko zaprogramowanych schematach, które od pradziejów gwarantowały życie i przeżycie. Z tej perspektywy patrząc uważam, że straciłyśmy w tych spodniach więcej niż zyskałyśmy. Uzyskałyśmy wolny dostęp do męskiego świata i wyobrażenie, że zrównałyśmy się z mężczyznami. Jednak takie zrównanie się nie udało bo nie mogło. No bo jaki sens ma zrównywanie przeciwieństw. Gdyby zrównać Jing i Jang to z tego pięknego biało czarnego symbolu zostałaby nam szara kulka, no hello!… a nam przecież chodzi o współpracę i czerpanie z tych naszych różnic a nie wzajemne unicestwianie naszej natury.

Wellnessday.eu:  Tak głęboko i znacząco może mówić kobieta, która przeszła osobistą, niezwykła metamorfozę, która zna życie „w spodniach mężczyzny” i życie „w spódnicy” wolnej kobiety.

Magdalena Samulik:  Moja metamorfoza...
Ja całe swoje wcześniejsze życie pędziłam. Plany sprzedażowe, klienci, parcie na wynik, korporacyjne wyciskanie z nas życia i energii jak z cytryn spowodowało, że któregoś dnia po prostu osłabłam. Nie byłam w stanie podnieść się z łóżka. Szok, stres, strach. Lekarze, badania i zalecenie główne – proszę zwolnić bo jest Pani na skraju i to się nie może dobrze skończyć. Miałam swoje mieszkanie, dobre pieniądze na koncie, znajomych i mnóstwo nieudanych relacji za sobą. I wtedy coś we mnie pękło i pomyślałam, że ja chcę żyć. Wyjść z tych kolein i kieratu, stresu i nerwów, które poświęcam wzrostowi korporacji, która nie zrobi tego samego dla mnie.
Wzięłam się za siebie i porządki w swojej głowie, sercu, podświadomości. Terapia, grzebanie w najczarniejszych zakamarkach swojego jestestwa i budząca się świadomość, że chcę inaczej. Spódnice mi w tym bardzo pomogły, z miesiąca na miesiąc widziałam efekty swojej pracy nad sobą i zbawienny wpływ kobiecego sposobu ubierania.
Opowiem Ci kilka przykładów. Kiedyś na obrzeżach Warszawy czekałam na przejściu dla pieszych. To był słoneczny dzień, troszkę wietrznie i ta moja długa, różowa spódnica tylko tańczyła w ramionach wiatru. Nagle przed pasami zatrzymał się wielki czarny mercedes i kierowca ze środka dał mi znak żebym przechodziła. Taki gentlemen. To się często powtarza, w długiej spódnicy jestem jakby bardziej widoczna dla kierowców. Odkąd chodzę tak ubrana Panowie z ochotą i często z półukłonem przepuszczają mnie w drzwiach do sklepu, kina, biur itp. Itd. Kiedy podróżuję sama w pociągu nie zdarzyło mi się, żebym moją walizkę sama wkładała lub zdejmowała na górną półkę. Nawet wchodząc do wagonu zawsze nagle wynurza się męska pomocna ręka i jakiś głos mówi „ja Pani pomogę”. Kiedy chodziłam w spodniach takie sytuacje zdarzały się sporadycznie. To objawy zewnętrzne, które widzę i spotykam się z nimi teraz nagminnie.
Obserwuję również zmiany w sobie. Stałam się dużo spokojniejsza, chodzę inaczej, wolniej, z większą godnością, długa spódnica daje efekt, jakbyś płynęła przez miasto. Jestem łagodniejsza. Dla siebie przede wszystkim. I dla innych. Mam większy dystans do życia. Do zdarzeń, na które nie mam wpływu a które kiedyś mną targały jak chciały.  Zbudowałam również lepszą komunikację sama ze sobą, łatwiej przychodzi mi rozpoznawanie moich stanów, emocji, opisywanie ich. Z całą pewnością duża zasługa w tym moje terapii i ciągłej pracy nad sobą. Wierzę i czuję, że również duża zasługa w tym moich długich spódnic… A do tego wszystkiego od prawie półtora roku jestem w szczęśliwym związku. To chyba najlepszy wyznacznik magii długich spódnic ?


To pierwsza część wywiadu z Magdaleną Samulik, właścicielką butiku Talismania. O tym jak nosić spódnice, czym się różnią długie spódnice od krótkich, a także – jak Magdalena testuje swoje spódnice – przeczytacie już za tydzień 15 marca. Zapraszamy!


Magdalenę i jej boskie spódnice znajdziecie w internecie na talismania.pl,

Fanpage na Facebooku: https://www.facebook.com/TalismaniaPL/

a także na Instagramie: https://www.instagram.com/talismania_skirtpower/

 

 

Na wszystkich zdjęciach jest Magdalena Samulik. :)

 

 

Strona, na której aktualnie się znajdujesz używa plików cookies w celu poprawnego funkcjonowania. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień cookies w przeglądarce. Wiecej informacji na temat plikow cookies oraz jak je usunac zobacz strone o plikach cookie.

  Akceptuje pliki cookie na tej stronie.
wellnessday.eu